Tranzyt Merkurego z 9 maja 2016 r.

MerkuryO tym wydarzeniu pisały media, a czytelników zapewne ciekawi, o co właściwie chodzi z tym tranzytem Merkurego. Przypomnę, że ten ostatni jest planetą krążącą najbliżej naszego Słońca. Stąd też na swojej orbicie co jakiś czas ustawia się pomiędzy Słońcem, a Ziemią — może to nastąpić nawet kilkanaście razy w ciągu stulecia. Takie zjawisko nazywamy tranzytem.

W podobny sposób, choć zdecydowanie rzadziej, może ustawić się sąsiadka Merkurego,  Wenus. Mogliśmy obserwować to zjawisko dwukrotnie: w czerwcu 2004 i 2012 roku (w tym stuleciu tranzyt Wenus już więcej nie nastąpi). Tranzytu pozostałych planet, z racji położenia ich orbit, z Ziemi nie dostrzeżemy, choć oczywiście byłoby to możliwe z większej odległości. Jako ciekawostkę mogę jeszcze przytoczyć fakt, że z Ziemi jesteśmy w stanie regularnie obserwować tranzyt jeszcze jednego ciała Układu Słonecznego -- tak naprawdę zaćmienie Słońca jest bowiem tranzytem Księżyca.

Dlaczego obserwacje tranzytów są ważne? Historycznie, pozwoliły naukowcom potwierdzić słuszność teorii kopernikańskiej oraz oszacować rozmiary Układu Słonecznego. Współcześnie obserwacje tego typu pozwalają wyznaczać jednostkę astronomiczną oraz doskonalić jedną z metod poszukiwania planet pozasłonecznych, nazywaną dość trafnie metodą tranzytów. Przechodzące przed swoją macierzystą gwiazdą ciało zasłania jej część, przez co blokuje pewną ilość jej światła, co czułe instrumenty pomiarowe są w stanie wykryć. Oczywiście takie “pociemnienie” gwiazdy może być także spowodowane czym innym, ale na szczęście naukowcy wiedzą, jak te sytuacje odróżnić.

Dla znakomitej większości populacji naszej planety tranzyt Merkurego jest bardzo ciekawym zjawiskiem astronomicznym. Jednak nie jest ono wcale takie proste w obserwacji: po pierwsze trzeba pamiętać, że obowiązują te same zasady co przy obserwacji zaćmienia Słońca. Nie możemy zatem patrzeć na tarczę słoneczną bez stosownych zabezpieczeń, takich jak specjalnie do takich obserwacji przeznaczone folie czy filtry. Po drugie, nawet jeśli zostały nam z zeszłorocznego zaćmienia Słońca specjalne okulary, bez dodatkowej pomocy - lornetki czy teleskopu - niczego nie zobaczymy. Dlaczego? Bo Merkury jest naprawdę niewielką planetą, a średnica jego tarczy będzie w trakcie tranzytu wynosiła 1/158 średnicy tarczy słonecznej. To za mało, by go zobaczyć. Mamy na to szanse dopiero przy pomocy lornetki lub teleskopu, jednak i tu ponownie ważna uwaga: bezwzględnie nie wolno patrzeć na Słońce przez te instrumenty, jeśli nie są one odpowiednio zabezpieczone (folią, filtrem) — okulary przeznaczone do wizualnej obserwacji zaćmień są do tego celu niewystarczające a promieniowanie słoneczne może nam trwale uszkodzić wzrok.

Dlatego mamy do wyboru dwie opcje: jeśli pogoda dopisze a my dysponujemy odpowiednim sprzętem, możemy spróbować zaobserwować zjawisko samodzielnie, albo też możemy oglądać przebieg zjawiska w Internecie; stosowną transmisję zapowiedziała m.in. NASA.

Symulacja tranzytu MerkuregoKiedy obserwować? Zjawisko z 2016 r. rozpoczęło się o 13:12 czasu polskiego i trwało ponad 7,5 godz. Koniec miał miejsce w momencie, gdy Słońce nad Polską już zachodziło i w związku z tym nie był w naszym kraju dostrzegalny. W trakcie tranzytu Merkury przeszedł z lewego skraju tarczy naszej gwiazdy w jego dolną część (jak to będzie wyglądało, można się zorientować np. z filmu opublikowanego przez NASA (nie należy sugerować się godzinami podanymi w tej symulacji).

Przy obserwacjach tranzytów odnotowuje się cztery szczególne momenty, tzw. kontakty. I kontakt to zetknięcie krawędzi tarczy Merkurego z krawędzią tarczy Słońca i początek samego zjawiska. Kiedy tarcza ciała wejdzie już całkowicie na tarczę gwiazdy ale będzie pozostawała styczna do krawędzi tej ostatniej, ma miejsce II kontakt, który w wypadku tranzytu Merkurego powinien nastąpić w przeciągu ok. minuty od I kontaktu. Kiedy tarcza planety będzie “schodzić” z tarczy Słońca, nastąpią analogiczne kontakty, III i IV. Tak jak wspomniałem, tych jednak z naszego kraju (w przeważającej większości) nie zaobserwujemy.

Skoro nie będzie widać końcówki zjawiska, a sam Merkury jest tak mały, to czy warto obserwować takie zjawiska? Gorąco do tego zachęcam! Przede wszystkim jednak tych, którzy zjawiska tego typu wcześniej nie mieli okazji oglądać — tu nie ma żadnych wymówek...

dr Tomasz Banyś, Planetarium EC1

Komentuje Tomasz Kisiel, kierownik Planetarium EC1 w Łodzi:

Zjawiska astronomiczne dające się obserwować za dnia są szczególnie interesujące ze względu na zgodność z naszym zwykłym rytmem funkcjonowania. Oderwanie się od zwykłych obowiązków i zwrócenie uwagi na niebo pozwala nieco zmienić perspektywę na sprawy, na których skupiamy się codziennie. Bardzo łatwo można wykorzystać je także w procesie dydaktycznym, wykonując proste obserwacje z uczniami w czasie lekcyjnym.

Jest także jedno zagrożenie, na które koniecznie należy zwrócić uwagę. Światło słoneczne potrafi nieodwracalnie uszkodzić wzrok. Nieumiejętnie dobrane zabezpieczenia grożą poważnym uszczerbkiem na zdrowiu dając co gorsza złudne uczucie bezpieczeństwa. Rozdawane powszechnie i przechowywane w różnych warunkach okulary z folii mylarowej mogą być bardzo niebezpieczne. Po pierwsze, należy zwrócić uwagę na drobne uszkodzenia. Nawet przez niewielkie otwory może wpadać wystarczająco dużo promieniowania słonecznego by uszkodzić siatkówkę oka. Po drugie, w żadnym wypadku nie należy wkładać takich okularów między oko a lornetkę czy teleskop. Filtr tego typu działa wyłącznie ustawiony przed instrumentem, a do tego celu okulary nie nadają się.

Obserwując Słońce zachowajcie ostrożność. Wzrok musi nam służyć przez całe życie.