Nocne niebo nad Łodzią: listopad 2021 r.

Rok 2021 powoli dobiega końca, ale mamy w nim jeszcze dwa miesiące obserwacji astronomicznych. Zatem co będzie można zobaczyć na niebie w przedostatnim miesiącu?

Długość dnia ulega coraz większemu skróceniu. Jednocześnie wydłuża się czas na obserwacje nocnego nieba. Różnica między długością dnia z początku i z końca miesiąca w centrum Polski wyniesie około 87 minut czyli prawie półtorej godziny!

 

Długość dnia w listopadzie - tabela

 

Początek miesiąca powinien być idealny do obserwacji astronomicznych, gdyż 4 listopada Księżyc będzie w nowiu. Nie będzie więc w pobliskich tej dacie nocach rozjaśniał nieba i przeszkadzał w oglądaniu innych obiektów.

Drugiego listopada w peryhelium, czyli najbliżej Słońca, znajdzie się kometa 67P/Czuriumow–Gierasimienko. Od razu trzeba powiedzieć, że nie będzie to obserwacja łatwa. Przewidywana jasność obiektu w peryhelium to tylko około 11-12 magnitudo. To zdecydowanie zbyt mało, by dało się dostrzec ją okiem nieuzbrojonym. Trzeba nastawić zatem się na obserwacje teleskopowe.

 

Kometa 67P z odległości około 140 km (zdjęcie z 11 kwietnia 2015 r.)

 

Kometa 67P była celem jednej z misji  prowadzonych przez Europejską Agencję Kosmiczną. Sonda Rosetta wyniesiona została w przestrzeń kosmiczną w 2004 roku, a po 10 latach dotarła do komety, weszła na jej orbitę a nawet uwolniła lądownik Philae, który osiadł na jej powierzchni. Było to pierwsze w historii lądowanie na komecie. Misja oprócz zdjęć obiektu dostarczyła oczywiście wielu danych, które znacząco poszerzyły naszą wiedzę na temat tych fascynujących ciał niebieskich. Wśród związków organicznych wykryto przy powierzchni komety m.in. glicynę, najprostszy spośród 20 standardowych aminokwasów białkowych.

W naszym repertuarze znajduje się rówmież film rysunkowy "Przygody Rosetty i Philae". Choć przeznaczony głównie dla naszych młodszych widzów, to wszystkich serdecznie na niego zapraszamy. W przystępny sposób opowiada on o misji sondy Rosetta i jej spotkaniu z kometą 67P/Czuriumow–Gierasimienko.

 

Mgławica Oriona z Obserwatorium La Silla w Chile

 

Choć astronomiczna zima zacznie się dopiero w kolejnym miesiącu, już teraz coraz śmielej na niebo wkraczają gwiazdozbiory zimowe. Najbardziej znany i popularny Orion nocami jest widoczny nad południowo-wschodnim horyzontem. Charakterystyczny pas Oriona - trzy dobrze widoczne gwiazdy leżące niemal w jednym ciągu - ułatwia znalezienie gwiazdozbioru nawet początkującym miłośnikom astronomii. Położoną poniżej Pasa mgławicę M42, zwaną Wielką Mgławicą w Orionie, można dostrzec nawet okiem nieuzbrojonym. Jest to najbliższy nam obszar narodzin nowych gwiazd i prawdopodobnie także nowych planet. Nasze Słońce również powstawało w podobnym obszarze tyle, że miało to miejsce około 4,5 miliarda lat temu.

Zerknijmy zatem na nasz Układ Słoneczny. Wykorzystując dobre warunki do obserwacji na początku miesiąca warto pokusić się o odszukanie niektórych planet. W listopadzie będzie można znaleźć ich całkiem sporo. Królować na niebie będą planety zewnętrzne: gazowe i gazowo-lodowe olbrzymy.

Jeśli jednak zaczniemy krótko po zachodzie Słońca, to możemy uchwycić jeszcze planetę Wenus. Ułatwić sprawę może jej jasność. Wenus jest na tyle jasna, że ludzie czasami omyłkowo biorą ją za UFO. Bardzo możliwe, że to właśnie ją widział Jimmy Carter zgłaszając taką obserwację zanim jeszcze został prezydentem Stanów Zjednoczonych. Bowiem Wenus to trzeci co do jasności obiekt na niebie, licząc po Słońcu i Księżycu. Poszukując jej na niebie należy kierować wzrok w kierunku południowo-zachodnim, nisko nad horyzont. Świecący punkt będzie zdawał się podążać za zachodzącym Słońcem. Obserwacje zaczynamy już po 16:00 na jeszcze dość jasnym niebie. Nie mamy dużo czasu. O godzinie 18:00 z poziomu gruntu już jej nie zobaczymy. Łatwiej będzie ją dostrzec w drugiej połowie miesiąca ze względu na szybciej zapadający zmrok.

 

Wenus widoczna krótko po zachodzie Słońca

 

Wenus znana była wielu starożytnym kulturom, ale przez długi czas uważano, że są to dwa osobne obiekty. To dlatego, że obserwujemy ją albo przed wschodem Słońca, albo po jego zachodzie. Jest jedyną planetą z nazwą pochodzącą od postaci kobiecej. Wielkością najbliższa Ziemi - trochę tylko mniejsza niż nasza planeta. Mimo to chyba nikt nie chciałby się tam znaleźć. Wenus to środowisko dla życia ekstremalnie nieprzyjazne. Temperatura dochodzi do 460 stopni Celsjusza, czyli w przybliżeniu 2x więcej niż w domowych piekarnikach! Do tego miażdżące ciśnienie - 92x większe niż na Ziemi. Czyli tak jakby znaleźć się około 900 m pod powierzchnią oceanu... Jakby to nie wystarczyło, to jeszcze atmosfera składająca się głównie z dwutlenku węgla (96,5%) i azotu, ale także z domieszką kwasu siarkowego. Trzeba przyznać, że nasza kosmiczna sąsiadka to istne piekło...

Zobaczmy jak prezentują się inne światy Układu Słonecznego. Podążając wzrokiem bardziej na wschód, natrafimy na gazowe olbrzymy – Saturna i Jowisza. Około godziny 18:00 gdy Wenus już zniknie pod horyzontem, te widoczne będą na południu na tle gwiazdozbioru Koziorożca. Szczególnie Jowisz powinien się wyróżniać (jasnością) a jeśli jesteśmy w posiadaniu teleskopu albo chociaż porządnej lornetki, to dodatkowo dostrzeżemy towarzyszące mu tzw. księżyce galileuszowe. Odkryte i opisane przez Galileusza w 1610 roku są czterema największymi z 80 obecnie znanych naturalnych satelitów tej planety. Mowa o Io, Europie, Kallisto i Ganimedesie. Każdy z nich to tak naprawdę osobny, niezwykle ciekawy świat warty zbadania.

Saturn zajdzie około godziny 22, a Jowisz ponad godzinę później.

 

Jowisz, Saturn, Uran i Neptun (porównanie wielkości)

 

To jednak nie koniec jeśli chodzi o planety Układu Słonecznego. Gdy około godziny 20 nisko nad południowym horyzontem odnajdziemy jasną gwiazdę Fomalhaut. Wyżej, na granicy gwiazdozbiorów Wodnika i Ryb znajdować się będzie ostatnia z planet – Neptun. W tym przypadku niezbędny już jednak będzie dodatkowy sprzęt, który wspomoże nas w obserwacjach: luneta, teleskop lub jeśli lubimy fotografować – aparat fotograficzny. Możemy zrobić zdjęcie umieszczając aparat na statywie. Dłuższy czas naświetlania pozwoli zebrać więcej światła niż nasze oczy i ukaże nam Neptuna pośród gwiazd. Będzie on jednak jednym z wielu "światełek" na zdjęciu i żeby go od gwiazd odróżnić będziemy potrzebowali dokładnej jego lokalizacji na niebie.

Astrofotografia to jednak bardziej skomplikowana sprawa. Jeśli ktoś chciałby dowiedzieć się czegoś więcej to zapraszamy na Youtube gdzie można znaleźć nasze poradniki (część pierwsza, część druga) lub na warsztaty z astrofotografii, organizowane przez Planetarium EC1. Kolejna edycja warsztatów już wkrótce – zachęcamy do śledzenia naszej strony internetowej oraz profilu na Facebooku, gdzie ogłoszone będą zapisy.

Wróćmy do obserwacji planet. Nie poprzestawajmy na Neptunie, ale podążając po niebie na wschód, odszukajmy Urana. Obserwacje prowadzimy podobnie jak w przypadku ostatniej planety. Uran będzie aktualnie widoczny na tle gwiazd z gwiazdozbioru Barana. 57 minut po północy 5 listopada, znajdzie się w opozycji. Oznacza to, że patrząc z Ziemi będzie dokładnie po przeciwnej stronie niż Słońce. Krótko mówiąc, jest to bardzo korzystne dla obserwatorów położenie, a planeta widoczna jest przez całą noc.

Jakby tego było nam mało, możemy pokusić się jeszcze o znalezienie Ceres. To jedyna z planet karłowatych znajdująca się stosunkowo blisko Ziemi, bo w Pasie Głównym asteroid, który usytuowany jest między orbitą Marsa i Jowisza. Inne tego typu obiekty, jak np. Pluton czy Eris, znajdują się znacznie dalej, poza orbitą Neptuna. Sprawia to, że są dużo trudniejsze do odnalezienia. Ceres jednak jesteśmy w stanie dostrzec posiadając zaledwie lornetkę! Próbując jednak prowadzić obserwacje z ręki uzyskamy niestabilny obraz, co zapewne odbierze nam całą przyjemność z obserwacji. Najlepiej byłoby zatem umieścić przyrząd na statywie.

 

Ceres – planeta karłowata sfotografowana przez sondę Dawn

 

Jak odnaleźć Ceres na niebie? Można śmiało powiedzieć, że gwiazdy nam sprzyjają. Przez cały listopad planetoida będzie przemieszczać się  przez gwiazdozbiór Byka. Dodatkowo w jego najbardziej charakterystycznym miejscu, na tle gromady otwartej Hiady, i bardzo blisko Aldebarana - najjaśniejszej gwiazdy tej konstelacji.

Dokładną pozycję danego dnia oczywiście najlepiej sprawdzić korzystając np. z darmowego programu symulującego niebo. Podobnie warto się wspomóc takim narzędziem w przypadku Urana czy Neptuna...

Jak się okazuje, w przypadku Ceres mamy podwójne szczęście. 27 listopada Ceres będzie w opozycji, czyli kolejna sytuacja pomyślna dla poszukującego jej obserwatora.

Obserwacje planet oraz Ceres będziemy mogli prowadzić przez cały listopad, Jednak najlepsze warunki będą na początku i ewentualnie na końcu miesiąca kiedy niebo będzie najciemniejsze.

Patrząc ponad horyzont 9 listopada krótko po zachodzie Słońca, około godziny 17 mamy możliwość dostrzec "łańcuszek" utworzony z kolejno (od zachodu na wschód): Wenus, Księżyca w fazie 30%, Saturna i Jowisza (wszystko nisko nad południowym horyzontem). Dzień później Księżyc znajdzie się pod Saturnem a jeszcze dobę później, w pierwszej kwadrze pod Jowiszem.

Pełnia przypadnie na 19 dzień miesiąca, ale i tu mamy ciekawą sytuację. Nasz naturalny satelita przejdzie przez tzw. Złotą Bramę Ekliptyki, czyli między Hiadami i Plejadami - dwoma bardzo znanymi gromadami otwartymi.

Patrząc dalej, poza nasz Układ Słoneczny, warto spojrzeć w kierunku gwiazdozbioru Andromedy. Znajduje się tam najbardziej znana (nie licząc naszej) galaktyka naszego nieba - M31 czyli Galaktyka Andromedy. Jest najbliższą nam dużą galaktyką spiralną, oddaloną o około 2,5 miliona lat świetlnych. To właśnie teraz jest najlepszy okres w roku do jej obserwacji. W dobrych warunkach możliwa do wychwycenia okiem nieuzbrojonym. Mowa o ciemnym, niezaświetlonym sztucznym światłem niebie z dala od miejskich świateł.

 

Galaktyka Andromedy w paśmie H-alfa

 

W znalezieniu tego obiektu pomóc może charakterystyczny gwiazdozbiór Kasjopei w którym najjaśniejsze gwiazdy tworzą charakterystyczny kształt lekko wykrzywionej litery "W". Możemy sobie wyobrazić, że drugie V w tej literze to grot strzały, która z grubsza celuje w lekko zamgloną plamkę. To właśnie interesujący nas obiekt. W rzeczywistości jej średnica kątowa na niebie przewyższa około sześciokrotnie średnicę kątową Księżyca w pełni. Widzimy jednak jedynie obszary bliskie jądru tej galaktyki, które mają wystarczającą jasność aby można je dostrzec bez potrzeby wspomożenia oka dużym teleskopem.
Wykonane przez astrofotografów piękne zdjęcia Galaktyki Andromedy ukazują ją w pełnej krasie.

Co ciekawe, bardzo niedaleko na niebie znajduje się kolejna jasna galaktyka spiralna – M33 czyli Galaktyka Trójkąta (od gwiazdozbioru trójkąta na tle którego ją znajdziemy). Tej jednak bez przyrządów optycznych nie zobaczymy nawet poza miastem. Według dzisiejszej wiedzy odległa jest o około 2,9 miliona lat świetlnych czyli nieco dalej od Galaktyki Andromedy. Choć dla nas ludzi to wręcz oszałamiające odległości, w skali kosmicznej to zaledwie rzut beretem.

 

Galaktyka Trójkąta

 

Skoro już eksplorujemy te rejony nieba to trzeba rzucić okiem na podwójną gromadę Perseusza. Przez fanów astronomii pieszczotliwie nazywane "Chichotkami" (od oznaczeń z alfabetu greckiego:  h Persei i χ Persei).

Pierwszy Gromadę skatalogował grecki astronom Hipparch w 130 r. p.n.e., ale na pewno znana była wcześniej gdyż bez problemu można dostrzec ją gołym okiem. Dlatego też jest to chętnie obserwowany obiekt, dostępny nawet dla posiadaczy zwykłych lornetek.

 

Podwójna gromada Perseusza

 

W skład obiektu wchodzą dwie gromady otwarte – NGC 869 (h Persei) oraz NGC 884 (χ Persei). Obie leżą w odległości około 7500 lat świetlnych od nas i mając niecałe 13 milionów lat są stosunkowo młode w porównaniu z wiekiem Wszechświata. Przez to zawierają dużo jasnych i gorących gwiazd, o wiele młodszych od naszego Słońca. Podejrzewa się, że obie gromady powstały z jednego obszaru gwiazdotwórczego.

Listopad to również miesiąc występowania jednego z najbardziej znanych rojów meteorów – Leonidów. Maksimum ich aktywności przypada na 17/18 listopada. Niestety w tym roku akurat Księżyc będzie blisko pełni (19 listopada) a to bardzo utrudni obserwacje.

 

Deszcz Leonidów z 1998 roku (Obserwatorium Modra, Słowacja)

 

Szkoda, gdyż rój ten jest najszybszym spośród wszystkich, jakie znamy. Prędkość meteorów dochodzi do 72 km/s. Potocznie nazywane spadającymi gwiazdami, tak naprawdę są drobinami materii pozostawionymi w przestrzeni kosmicznej. Te o których mowa akurat przez kometę 55P/Tempel-Tuttle. "Chmura" tych cząstek przecina się z orbitą naszej planety i Ziemia co roku, regularnie w nią wlatuje zapewniając to ciekawe widowisko. W historii mieliśmy już do czynienia z bardzo spektakularną aktywnością leonidów, gdy notowano od kilku tysięcy do nawet kilkudziesięciu tysięcy zjawisk na godzinę. Kometa 55P/Tempel-Tuttle regularnie powraca w nasze okolice w nieco ponad 33 lata dostarczając nowych drobin materii. Do jej powrotu musimy poczekać 10 lat kiedy to w 2031 roku, 20 maja, znów znajdzie się w swej wędrówce najbliżej Słońca. 

Maciej Kawczyński

PS. Wszystkich Czytelników żądnych dalszych kosmicznych wrażeń zapraszamy pod kopułę naszego Planetarium na nasze pokazy "Gwiazdozbiory jesiennego nieba". Najbliższe terminy znajdziecie na dole tej strony!

 

Mapa nieba nad Łodzią w listopadzie 2021 r.

 

Najbliższe terminy pokazu na żywo "Gwiazdozbiory jesiennego nieba":